czwartek, 12 stycznia 2012

love like a tattoo

Podsumowując to co się dziś działo, to niezła parodia. Cóż, oprócz tego, że wstałam o 8.00, bo moje koty nie potrafią żyć bez siebie, jak Jadźka ma ruję, a małch kociaków nie chcemy, to musieliśmy je odseparować. Oczyyywiiście piski, miauczenie, że pół miasta słyszało. O godzinie ÓSMEJ RANO. Pożal się węglu. Na szczęście wstałam tak wcześnie, bo miałam czas zrobić moje małe pizze z brokułami i pomodorkiem :) Wyszły chyba nie tak źle. Będę musiała to powtórzyć.
Zapowiada się lovely weekendzik. W sobotę z Adusią, pewnie kolejna dość pokręcona noc. Mmm... mam ochotę aż zrobić listę rzeczy, które musimy zrobić :> I tak, zrobię ją, jak położę się do łóżka :) Najgorsze jest to, że leśil chcę mieć słodką sobotę, to muszę poświęcić piątkowy wieczór na naukę... ugh. 
Cóż, moją dietę szlag trafił oczywiście, ale od przyszłego poniedziałku będę już biegać (mam nadzieję, że mi biodro do reszty nie wysiądzie :p)
Złapał mnie jakiś śmieszny katar. Nie podoba mi się to :<
Jutro pierwszy raz od tygodnia ubiorę się w coś, co nie jest piżamą, haha :) Jestem ciekawa na co dziwnego mnie weźmie :> 
Oby nie padało! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz