Ostatnie dni są dość dziwne. Za dużo, jak zwykle, dzieje się wokół mnie. Potrzebuję trochę głębokich rozmów, nie wiem, jakiegoś naprawdę podumania nad życiem. Mam głupie wrażenie, że nic mi się nie udało. Twarz, figura, charakter, talent do czegokolwiek (?). Mam ochotę próbować wszystkiego! Zapisywać się na różne zajęcia, próbować nowych rzeczy. Tylko nie bardzo mam z kim.
Mam chęć do życia. Wydaje mi się, że właśnie On, który przez całe moje życie (które mniej więcej pamiętam), gdzieś się kręcił, nadał mi tą ochotę robić wszystko.
Chcę tańczyć, mam ochotę zapisać się na jakieś tańce.
Napewno siłownia, tak, to jest mi potrzebne.
Ceramika, tego chcę spróbować. Wiem, że nie umiem, ale dlaczego nie?
Zbliża się święto zakochanych, mam ochotę poczuć tą atmosferę. Byłoby cudownie, gdyby nadal lerzał śnieg :3 Wiecie, takie rzeczy typu róże, takie czekoladki I love Milka, ogromne misie, wieczorne wypady na Spagetthi.
Dzisiejszy dzień był udany. Mimo tego, że wychodząc powiedziałam, że wrócę za dwie godziny, a próg przekroczyłam o 21:10. Najpierw z Adą, dużo śmiechu, niezłe bity, huh. Później świetny czas z Igorem, gra w Tekkena, cóż, kochanie, jestem lepsza :*
Nachodzą mnie od jakiegoś czasu dziwne przemyślenia, naprawdę powinnam coś zrobić.
Poszukam jakiś zajeć, coś muszę wykombinować i ukazać swój antytalent :3
W najbliższych dniach mam zadanie do wykonania ! Jestem ciekawa, czy pomysł Sary jednak nie będzie zrealizowany <3
englishman in new york.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz