Właśnie nauczyłam się słówek na angielski, jutro dość ciężki dzień. Ughr. Rano niestety opuszczam pierwszą lekcję, by porozmawiać... Bo potrzebuję rozmowy. Dużo rozmów. I muzyki. Oh, sama nie wiem co mi jest tak do końca. Czuję się trochę przytłoczona, wolałabym siedzieć całymi dniami w domu i nic w sumie nie robić, oprócz czytania książek i siedzenia w wannie. Tak, niesamowicie to się pokrywa z moimi planami na całe dnie, tak tak. Nie wiem co dalej z moją przyszłością... Chciałabym, by potoczyło się po mojemu. Wtedy byłoby najlepiej.
Nie mogę doczekać się ferii, pewnie będą dość obłożone zakładami... :3 Tak, lubię się zakładać. Szczególnie z jedną osobą o jedną rzecz. Kuurcze, zamknijcie mnie gdzieś, bo już mnie głowa od tego świata boli.
Jestem przeziębiona. Budzę się rano z całymi zaropiałymi oczami i bolącym niesamowicie gardłem, ale wstaję, maluję się i wyglądam "dobrze".
Zamieniam się w bezuczuciową, jeszcze bardziej wredną bestię, co jest złem moim zdaniem. Jestem cyborgiem, którego już nie można zranić, to chore.
Powiem, że ten weekend bardzo na mnie wpłynął i to nie dlatego, że był dzień babci. Sama nie wiem dlaczego, ale moim zdaniem niektóre rzeczy po prostu zdarzyły się, a nie powinny.
Głupio wyszło.
Gdzieś to mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz